160 Strażnik i oficer dworu wychodzą. Słychać hałas i głosy. Nagle do sali wchodzi Hulagu. Na jego twarzy rysuje się złowrogi uśmiech. HULAGU: Ach kalifie, jak mogłeś prosić, bym wrócił do siebie po przebyciu tak długiej drogi nie zobaczywszy się z tobą. Mielibyśmy się nie spotkać, nie pogawędzić. Miałbym osobiście nie poprosić cię o wyrażenie zgody na nasz powrót do kraju? Ha …ha. Czyż nie wiesz kalifie, że sam Bóg wybrał Czyngis Hana, by panował nad światem i we władanie jego i jego potomków oddał ziemie od wschodu aż do zachodu. Każdy, kto stanie przy nas, odda nam hołd i zdobędzie naszą przychylność, może czuć się szczęśliwcem. A kto się nam przeciwstawi, nie zazna radości w tym życiu. Kalifie, cóż to za skrzynie? AL-MUSTASIM: To moje skarby. Wszystkie teraz należą do ciebie królu, wszystkie. HULAGU: To za mało. AL-MUSTASIM: Nie mam nic więcej. HULAGU: A co ze złotem zakopanym na dziedzińcu pałacu?
RkJQdWJsaXNoZXIy OTg0NzAy