167 ję, że mój wizerunek, który znajduje się na podeszwach tych sandałów, sprawi, iż będę mógł się szczycić twoją łagodnością. Czyż zatem miałem mu nie wybaczyć? IBN AL-ALQAMI: Panie, ludzie skarżą się na Mongołów. Żołnierze zakłócają spokój obywateli i nastają na ich życie. Panie, trzeba ukarać winnych. HULAGU: Ty i At-Tusi jesteście do siebie podobni we wszystkim. Nawet myślicie identycznie. Kiedy byliśmy w Tebriz, mówił to, co ty teraz. Wówczas odpowiedzieliśmy, że to jest okupacja i nie bardzo interesuje nas sytuacja obywateli. Kiedy jednak skończą się podboje, z pewnością wysłuchamy skarg i narzekań ludu. Cisza. HULAGU: Przyszedłem, aby się z tobą pożegnać. Wracam do Mongolii. Żegnaj nasz drogi przyjacielu. IBN AL-ALQAMI: Żegnaj panie, żegnaj. Hulagu wskazuje ręką na księcia. HULAGU: Działaj wspólnie z księciem. Ha, ha…Siła to prawo, takie jest nasze niezmienne hasło.
RkJQdWJsaXNoZXIy OTg0NzAy