Dyrektor Portu: Jest właścicielem tego statku. Przybył dziś rano. Towarzysz (zwraca się do dyrektora portu): Patrz! Do portu wpływają duże statki. Dyrektor Portu (Patrząc na przypływające statki, głośno krzyczy): Dużo tych statków! O mój Boże! To jest Turgut! Turgut..Turgut! Właściciel statku (zeskakuje ze swojego statku, siada na pomoście. W szoku patrzy na przypływające statki, potem patrzy na dyrektora portu i krzyczy): Nadchodzi! Turgut nadchodzi! Och, och! Jesteśmy zgubieni! Jesteśmy skończeni! O Boże! Nadchodzi. Ratuj się kto może! Widziałem na własne oczy armaty strzelające kulami lawy. Tam też widziałem statek pochłonięty przez fale Morza Śródziemnego. Pochłonęły go czerwone płomienie i utonął. O mój Boże! On nadchodzi! Ratujcie się! Niech miłosierdzie boże będzie z tym, który nie zdoła. Ach! Turgut. Nikt nie ucieknie przed Tobą i nie stawi ci czoła. Dyrektor Portu (próbując uspokoić armatora): Uspokój się. Turgut cię nie skrzywdzi. 16
RkJQdWJsaXNoZXIy OTg0NzAy